Przejdź do głównej zawartości

Rodzina cz.3 "Sędziowie i kaci"

  "W krzywym zwierciadle."

Od kiedy sięgam pamięcią w tym mieście i w tej społeczności rządziła Plotka. Jeszcze jako małe dziecko dostrzegałam że ciągle są tam jakieś animozje, ciągle ktoś się z kimś gryzł, coś wyliczał, wypominał, czegoś się domagał. Ludzie zachowywali się jak dzicz wypuszczona z lasu, zagrabiając i zagarniając pod swoją dupę wszystko, bez względu na wszystko. Ale ostatnio zobaczyłam coś, co spowodowało, że przelało mi się definitywnie. Może można być do granic bezczelnym i nie mrugnąć okiem kłamiąc na potęgę, może można żyć w alternatywnej rzeczywistości, albo w meandrach szaleństwa swojego mózgu, może można dla siebie dorobić każdą teorię, aby poczuć się lepiej, ale nawet szaleństwo i egoizm mają swoje granice, a ludzie postronni powinni mieć jakiś barometr przyzwoitości i wrażliwości pozwalającej odróżnić fikcję od otaczającej rzeczywistości.

Ty! Ty pamiętasz małą dziewczynkę, której umarła mama? Tę, którą wychowywała 80-letnia prababcia? Tę, której matkę, ze swoją starą, w ciąży pobiliście w przedpokoju tak, że aż się... Pamiętasz skromne ubranka dziewczynki i znoszone buty odziedziczone po innych? Przyszyte do starej sukienki falbanki, bo wyrosła z ciucha, a nowe się nie należało? A pamiętasz, że kiedy wychodziła w nich na ulicę, to kazano jej iść po drugiej stronie do kościoła, żeby nie trzeba było się wstydzić jej nędznego ubrania i zdartych, ale ukochanych butów? Pamiętasz jej zadrapania na rękach i siniaki na plecach? Widziałeś jej blizny na ciele? Jej powyrywane kępkami włosy? Widziałeś jej bliznę na czole, jak u Harrego Pottera po uderzeniu przez "kochającą babcię"-"trzecią matkę" żelazkiem? Nie pierwszy i nie ostatni raz zresztą. A pamiętasz zabrane wszystkie pieniądze, które kiedykolwiek dostała? Przejętą rentę po matce, z której żył bezrobotny pasożyt odmawiając ich dorastającej panience? Pamiętasz, że kradła, bo swoich rzeczy nie miała? Nawet 5 złotych na bułkę w szkole? Pamiętasz jak wzięła do rąk cudzą lornetkę i zrobiła się z tego afera? A może pamiętasz jak ci, prosta pało, obiadki na rowerze zawoziła do pracy, w której nie zagrzałeś długo miejsca, bo nigdzie go nie zagrzałeś? A pamiętasz jak się wszyscy z tego śmiali pukając się po czołach, żeś warchoł? A pamiętasz, uju na ropę, jak żarłeś codziennie obiadki gotowane przez ponad osiemdziesięcioletnią babcię, która stała na "ostatnich nogach", bo Bozia rączki ujeb...ła? A pamiętasz jak ta babcia targała codziennie rano siaty z targu, zeby zapełnić twój kałdun? A może pamiętasz 18-te urodziny, tej dziewczynki, "która powinna być w Domu Dziecka", kiedy po wyjściu gości zabrano jej wszystkie prezenty, razem z aparatem fotograficznym przywiezionym przez rodzinę? A pamiętasz jak to było z Twoją robotą? Pamiętasz, jak musiałeś najpierw wypić odpowiednią ilość piw, żeby na wieczór otworzyć podwoje i psioczyć, że nie ma klientów do tak doskonałego fachowca? Pochwal się jak się dorobiłeś z pracy własnych rąk? Jaki to z ciebie mechanik na pół powiatu? Jak wysoko ceniony i uznany? I oświeć innych dlaczego nigdy nie pracowałeś oficjalnie? Powiedz im, że na syna alimentów płacić nie chciałeś i wolałeś być dziadem, niż panem we własnym warsztacie. A może jednak nauczyłeś się w końcu po latach samotności gotować, czy dalej żresz w szpitalnej stołówce? Opowiedz jak odwiedziłeś umierającego ojca, po którym majatku się domagałeś. Nie miałeś czasu, bo musisz obracać idiotki i nawijać makaron na uszy kretynkom, udając nieszczęsnego brata, syna, wnuczka, któremu spadło na głowę tyle problemów i obowiązków w nadziei na zyski. A może nadal się sądzisz ze wszystkimi sąsiadami i nasyłasz na nich policję? Może opowiesz wszystkim raz jeszcze jak bardzo się poświęcałeś, jak pomagałeś, jak urabiałeś po pachy, tak, że taczki nie nadążałeś załadować? Jak to Cię wszyscy wykorzystywali, "gówna" dawali, nie płacili, oszukiwali i żerowali na krwawicy? A może popierdolisz, że zostałeś okradziony z majątku, zdjęć, pamiątek i dóbr wszelakich? Albo powtórz jak woziłeś matkę na naświetlania w Warszawie do IO, bo podobno nikt Wam nie pomagał? Albo powtórz jeszcze ze 100x że nikt nic nie przywoził do babci/prababci, tylko coś od niej wyciągał, to może stanie się to prawdą. Nagraj może jeszcze kilka filmów i puść w przestrzeń publiczną, żeby się dalej ośmieszać (bo ludzie w mieście od dawna wiedzą kim jesteś) i poniżać innych, którzy mają nieszczęście należeć do tej samej rodziny i nie mogą się uwolnić od smrodu, który roztaczasz dookoła. Stań jeszcze za kilkoma trumnami ludzi, których miałeś w dupie i omdlewaj z rozpaczy, aktorze ze spalonego teatru... I zawczasu znajdź sobie ZOL, dla szklanki wody, bo pies z kulawą nogą do ciebie nie zajrzy.

 A Ty? Ty plotkarzu, nadstawiający uszu na te wszystkie pierdoły i fantasmagorie, pamiętasz tę dziewczynkę? Ty prostaku, chamie pospolity, demagogu, kołtunie, niczego nie chciałeś wiedzieć i niczego nie widziałeś, więc co możesz powiedzieć o małej dziewczynce, która tydzień chodziła z obiadem pod drzwi swojej matki i nie mogąc się do niej dostać prosiła, żeby ktoś dorosły się zainteresował. Zainteresowali się sąsiedzi, kiedy zaczęło śmierdzieć na klatce schodowej tak, że nie dało się wytrzymać. Ale Ty tam nie poszedłeś nigdy. Gówno Cię to obchodziło. Znalazłeś sobie winnych tej sytuacji i rozgrzeszenie cudzym kosztem, a przecież to Ty powinieneś tam być już po pierwszym sygnale, że coś jest nie w porządku. Bo to była twoja siostra kutafonie. A dziewczynka chodziła. Sama.

I od tego dnia, kiedy sąsiedzi podnieśli alarm mała dziewczyna została naprawdę sama, choć nie była sama. Dalej mieszkała u 80-letniej prababci, która robiła co mogła, aby zastąpić jej oboje rodziców, stanowiła jedyny schron i jedyne ciepłe miejsce, w którym można się było ogrzać i przytulić. A pamiętasz jej siostrę, która podobno trafiła do „Raju”. Miała zabawki, kokardki, sukieneczki, uczesane włoski, słodycze, zainteresowanie, wakacje, wyjazdy, współczucie… Bo tylko ona straciła matkę, według matki matki i każdej współczującej zasranej sąsiadki. Dziewczynka nic nie straciła przecież… więc nic jej nie kompensowano. Ach nie, przepraszam, a może pamiętacie, że dla trzeciej siostry miejsca nie było już nigdzie? Trafiła do adopcji. Nie kojarzysz, plotkarzu, ale ta mała laleczka ubierana w koronki była tylko wyrzutem sumienia swojej babki i przedmiotem odkupienia, może nawet próbowała ja kochać, a ta starsza z kolei za bardzo podobna do ojca, stanowiła symbol klęski i upadku tzw. rodzinnych wartości, trzecia była zupełnie zbędna, ale okazało się to być największym szczęściem i losem wygranym na loterii. Dorastała w rodzinie pełnej miłości i poświęcenia, bez obciążeń i bez piętna. Czy jest szczęśliwa? Oby. Z pustej, małej laleczki owijanej kokardami niestety nic interesującego nie wyrosło. Miejmy nadzieję, że nie utonie, bo pływać nie umie...

A dziewczynka-bohaterka tej opowieści? Jak umarła prababcia-staruszka nie mogła ostatecznie i definitywnie liczyć na żadne uczucia z niczyjej strony. Ale jakoś się uczyła, bo był ktoś, kto z daleka czuwał i tłumaczył jej, że to jest bardzo ważne. Niestety na dłuższą metę zabrakło wsparcia, być może czasu i cierpliwości, a może inni mieli własne problemy na głowach. I zapewne w tym mieście, w którym dorastała, było za mało krewnych, żeby mogła liczyć na cokolwiek, więc dziewczynka została wysłana do studium pomaturalnego wiele kilometrów od domu, a potem na siłę zaczęła szukać rodziny zastępczej i miłości. Trafiła jak kulą w płot. Ale czy kogoś to dziwi? Czego mogła nauczyć dziewczynkę o życiu i świecie 80-letnia prababcia? Ano właśnie...Niewiele. I tak dziewczynka została mamą, nie skończyła tego co zaczęła, stała się zależna od tyrana-sadysty, który coraz więcej pił i coraz częściej bił. Zabrał jej wszystkie odziedziczone po zmarłej na raka babce pieniądze, a na koniec zostawił bez grosza przy duszy, z długami, na pastwę losu. Miała na szczęście dość siły w sobie, żeby się uratować. Gdzie byłeś wtedy? Dałeś dach nad głowę? Przytuliłeś i wsparłeś? Czy może wsadziłeś w samochód i z powrotem odwiozłeś do domu sadysty? Liczyłeś, że szlag ją trafi? Tak jak cała reszta arbitrów i sędziów ferujących wyroki, z których ani jeden nie zaprosił dziewczynki do domu, na obiad, a dzieci na wakacje? Ze strachu przed jedną małą dziewczynką?...

Na szczęście, wbrew twoim pobożnym życzeniom i wróżbom, ta dziewczynka, już nie taka dziewczynka, w sumie kobieta, musiała poradzić sobie bez zawodu, bez wykształcenia, bez pieniędzy, z długami i bez rodziny w obcym świecie. I radziła sobie jak umiała imając się wszystkiego, co jej wpadło w ręce. Wychowała dzieci, nie poszła w tango, nie siedziała w więzieniu za kradzież, nie stała pod latarnią, nie skończyła na odwyku, nie powiesiła się z rozpaczy. Powoli, dzień po dniu pchała swój wózek, oraz udało jej się utrzymać kontakt z ważnymi dla siebie osobami, a dzieci wyrosły na tyle, że mogła odrobinę odetchnąć. Jednak życie nie byłoby sobą, gdyby nie przyniosło kolejnych niespodzianek. I rośnie sobie ta niespodzianka już od kilku lat, spędzając po raz kolejny sen z oczu plotkarzom, szczęśliwa i kochana, a dziewczynka stała się dojrzałą kobietą w średnim wieku i dowiedziała się właśnie, że powinna być wdzięczna dobrodziejom, z których krwi i kości pochodzi, że nie wylądowała w Domu Dziecka, gdzie "było jej miejsce" po odejściu ojca i śmierci matki, że powinna leżeć plackiem na katafalku i językiem na błysk czyścić marmury, ustawiając „cepelię” na widoku, aby gawiedź podziwiała miłość dla trupów, której zabrakło dla żywych i od żywych…i że zabrała majątek biednemu Tobie, który nie wysilałeś się nigdy w życiu, nie pracowałeś systematycznie, żyłeś zawsze z piiii…y, nie płaciłeś alimentów na nieślubnie spłodzonego syna, nie wychowywałeś go i nie istniejesz w jego życiu, bo i qwa po co miałbyś je niszczyć? Tobie, który jesteś pośmiewiskiem całego miasta jako król złomiarzy i śmieciarzy, którego „skarby” młodzież zamieszcza w tik-tokowych nagraniach i obśmiewa dzięki temu na całym świecie… Tobie, nierobie, któremu się dużo wydaje i nic poza tym. Wara ci od tej dziewczynki i każdej innej dziewczynki, która posiada dzieci, bo dziewczynki z dziećmi są niebezpieczne i mogą mocno zaszkodzić. Zwłaszcza jak im się cierpliwość któregoś dnia skończy i znajdzie się kilka osób uczciwych, jak ostatnio w Sądzie, kiedy pokazano ci gdzie jest twoje miejsce, bo jednak nie wszyscy oślepli. Nie wszyscy i chwała im choć za to, skoro na nic więcej nie można liczyć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rodzina cz.1 "Migawki"

 Kilka razy wcześniej prowadziłam bloga. Potem usuwałam. Znowu zaczynałam i znowu usuwałam. Doszłam jednak do wniosku, że nie samą pracą człowiek żyje, a z drugiej strony nie każdy lubi nawijać makaron na uszy innym bezpośrednio. Z blogiem sprawa jest łatwiejsza. To tak jak z kartką papieru-wszystko zniesie, a czytać moje wynurzenia będzie tylko ten, kto będzie miał na to ochotę. Zero przymusu, jak w przypadku zwierzeń osobie drugiej. Poza tym, będzie krótko, acz treściwie. Ponieważ ostatnio dopadł mnie „wkurw” i stwierdziłam, że muszę rozprawić się z kilkoma sprawami, aby spokojnie móc iść dalej. Jednym z tych tematów jest osoba, która kładzie się cieniem na całym moim życiu. Nie, nie w sensie negatywnym, co to to nie. Po prostu lata życia w czyimś cieniu pociągają za sobą pewne konsekwencje. A ponieważ z całej mojej bardzo obszernej rodziny ja jedyna, jako dziecko i dorastająca dziewczynka byłam najmocniej obciążona tą relacją, w sposób pośredni, to do dzisiaj mnie ona męczy bezpoś

Rodzina cz.2 "Pamiątki"

Pamiątki. Tzn. liczba pamiątek rodzinnych w moim posiadaniu ze strony matki - kilka na krzyż zdjęć, a właściwie głównie ich kopii, które weszły w jej posiadanie jeszcze za życia babci. Precjoza rodzinne – 0. Babcia miała kilka drobiazgów, pozostałych po wojnie i komunie, które pamiętam, między innymi broszkę z granatów. Pochodziła z doskonałej, szlacheckiej rodziny (z. domu Pawlikowska, z matki Olszewskiej, prababki Lutowskiej). Ale według ówczesnej polityki rodzinnej popełniła mezalians wychodząc za dziadka i generalnie we wspomnieniach wielu osób ten skromny fakt uległ zapomnieniu. Duża ilość rodzeństwa (pradziadkowie mieli 9 żyjących dzieci, a bodajże 11 wszystkich) doprowadziły też do znacznego rozdrobnienia majątku, jaki by on nie był, a wojna i czasy powojenne dokończyły dzieła. Nie ważne, że tytułów nie ma, są i tak mało warte, ale pamiątek również nie ma i to jest przykre. Wszystko zostało zagarnięte przez jedną osobę. Wszystko co kiedykolwiek babcia miała, zebrała czy otrzy

Słów kilka do...

 Ewka, będę się streszczać:  Ponieważ nie mam możliwości wyrazić tego bezpośrednio prosto w twarz, to skorzystam z formy publicznej. Jesteś najwyraźniej prostą babą z przerostem formy nad treścią. Nie masz polotu, klasy ani inteligencji niezbędnej do krytycznego podejścia do ludzi i świata. To co uprawiasz to intelektualne rzemieślnictwo i naśladownictwo, a Twój sposób traktowania ludzi świadczy o poważnych brakach w kulturze osobistej i w wychowaniu. Ale o to mogę mieć pretensję wyłącznie do wujka, bo zaniedbał wiele spraw i pozwolił na takie zachowania i relacje wewnątrzrodzinne. Może był świetnym ekonomistą, dobrym ojcem czy błyskotliwym naukowcem, ale był też skończonym tchórzem i pantoflarzem, który bardzo łatwo poddawał się manipulacjom i naciskom. Jak sam mawiał "dla świętego spokoju", żeby "się nie kłócić". Bardzo szybko uwierzył w jednostronną narrację, ponieważ tak było wygodnie, miał "święty spokój" i mógł uspokoić własne sumienie. A to ukształt